Jak pomóc naszemu kotu podczas upałów?
opieka
upał
Dzisiaj mamy pierwsze dzień kalendarzowego lata. Temperatury nie odpuszczają! Żar leje się z nieba. Gorąco jest nie tylko nam, ale także naszym zwierzętom.
Proces termoregulacji u kotów (niezależenie od rasy) jest zawsze taki sam. Mruczki pocą się tylko poprzez opuszki łap, a jeżeli to nie wystarcza do schłodzenia organizmu, zaczynają ziać, podobnie jak psy.
Jednak głównych mechanizmem chłodzenia się jest wylizywanie futra. Gdy naszemu wąsatemu przyjacielowi jest zbyt ciepło, jego ślinianki wydzielają dużą ilość śliny, którą następnie kot rozprowadza po całym ciele. Wilgotna sierść paruje, przynosząc ulgę.
Podczas upałów koty także obniżają swoją aktywność , produkując w ten sposób mniej ciepła. U wielu osobników możemy także zaobserwować zmniejszony apetyt i zwiększoną potrzebę pobierania wody.
Co zatem zrobić, by wspomóc kota w wysokich temperaturach?
1.Po pierwsze – woda!
Koty, by zachować odpowiednie nawodnienie powinny pić około 40-45 ml wody na kg swojej masy ciała na dzień. Czyli… jeśli mamy kota ważącego 4 kilogramy to powinien od dziennie wypijać 180 ml wody dziennie.
Wiadomo nie od dzisiaj, że większość kotów grymasi, gdy przyjdzie im wypijać wodę z przygotowanej przez właścicieli miseczki. Podczas upałów musimy jednak pilnować tego, by nasz mruczek się nie odwodnił. Co możemy zrobić?
- Więcej miseczek! Jest duża szansa, że gdy damy możliwość kotu picia z różnych pojemników i rozstawimy je po całym mieszkaniu uzyskamy upragniony efekt i nasz futrzak zainteresuje się wodą.
- Są też takie osobniki, które za żadne skarby nie tkną wody stojącej. I to też jest okej! Dla takich mruczków warto zakupić fontannę (na całe szczęście jest ich na rynku od groma i trochę). Płynąca woda powinna wzbudzić w kocie zainteresowanie.
- Jeśli trafi nam się egzemplarz, który pić wody za żadne skarby nie chce, musimy wziąć go sposobem. Dolewamy odpowiednią ilość wody do karmy, którą spożywa (w założeniu, że karmimy kota tylko mokrą – bo tak trzeba!)
- Zabawy w wodzie? Dlaczego nie. Jeśli mamy futrzaka, który nie dostajeprzysłowiowej alergii na kontakt z wodą zachęćmy go do tego, by się w niej bawił. Miska i kilka pływających zabawek powinno załatwić temat.
2. Po drugie – cień, chłód i spokój!
- Zamknijmy żaluzje, wykupmy zapas wiatraków i zaopatrzmy się w maty chłodzące. Postarajmy się na bieżąco chłodzić kota i nie dopuszczajmy do większego nagrzania się mieszkania.
- Jeśli nie mamy możliwości zakupu mat chłodzących, bo akurat wszyscy wpadli na ten pomysł odrobinę wcześniej i wykupili roczny zapas, zróbmy sami „zimne ścierki”. Szmata/ręcznik/koszulka zamoczona w wodzie ląduje na godzinę do lodówki. Po wyciągnięciu uzyskujemy zimną i wilgotną matę.
- Innym sposobem na chłodzenie kociego legowiska jest napełnienie niewielkiej plastikowej butelki zimną wodą i włożenie jej na noc do zamrażalnika. Rano wyjmujemy butelkę, zawijamy w ręcznik/szmatę/cokolwiek innego i wkładamy do kociego posłanka (lub miejsca, gdzie kot najchętniej przebywa).
- Jeśli wiemy, że w naszym mieszkaniu akurat łazienka (bądź inne pomieszczenie) jest najzimniejszym miejscem – wpuśćmy tam wyjątkowo naszego kota! Niech się chłodzi.
- Jak wspominałam na początku koty naturalnie zmniejszają swoją aktywność, by lepiej przeżyć wysokie temperatury. Uszanujmy to. Nie zmuszajmy naszego mruczka do aktywności w chwilach największych upałów. Jak wyjątkowo bieganie za wędką przeniesiemy na wieczór, nic kotu nie będzie.
3. Po trzecie – futro!
Nigdy nie golimy kota, bo tak będzie mu chłodniej. Jak pisałam wcześniej, dzięki sierści kot nie tylko się chłodzi wylizując ją, ale także pełni ona funkcję termoizolacyjną i chroni przed przegrzaniem. Dodatkowo narażamy go na poparzenia słoneczne.
Nie kąpmy też naszego milusińskiego. Kąpiel to nie tylko ogromny stres dla większości kotów. Może też sprawić, że zwierzę nabawi się problemów skórnych przez naruszenie warstwy łojotokowej lub przeziębi się, np. przy kontakcie z wiatrakiem.
Jeśli trafił nam się osobnik bez lub ze skąpą okrywą włosową (a także biały, niezależnie od długości futra) warto zainwestować w środki chroniące przed poparzeniami – ale tylko te przeznaczone dla zwierząt!. Przy długiej ekspozycji na promienie słoneczne oparzeniom najczęściej mogą ulec takie części ciała jak nos czy uszy. Objawia się to poprzez podrażnienie, zaczerwienienie, a nawet łuszczenie się skóry. W takich przypadkach należy zawsze skonsultować się z weterynarzem, który oceni skalę obrażeń. Poparzenia słoneczne stwarzają także większe ryzyko wystąpienia czerniaka.
Możemy też sztucznie nawilżać futro kota (czyli robić dokładnie to, co on sam). Mokrym ręcznikiem lub wilgotną dłonią co jakiś czas lekko zmoczyć sierść, by ułatwić parowanie i schłodzić naszego mruczka.
4. Po czwarte – uwaga na lód!
W internecie można wyczytać, że podawanie kotu zamrożonej karmy powinno go ochłodzić. Nie, nie, nie, po stokroć nie! Karma, którą podajemy kotu zawsze powinna być w temperaturze pokojowej. Nie chcemy przecież narazić naszego pupila na zapalenie gardła lub/i układu pokarmowego?
Możemy za to wrzucić kilka kostek lodu do wody. Jednak też z umiarem. Pamiętajmy, że koty są zwierzętami niezwykle delikatnymi i podawanie im napoju zbyt schodzonego przyniesie więcej strat niż korzyści.
5. Po piąte – kilka uwag od serca!
Przypomnimy raz jeszcze!
– nie zostawiamy uchylonych okien pod naszą nieobecność!
– nie zostawiamy kota (ani innego zwierzaka! człowieka też nie…) w nagrzanym samochodzie!
– nie zabierajmy kota na spacer (psa też nie!) w największe upały, jak już musimy zadbajmy o cień i trasy omijające nagrzane chodniki!
– podzielmy się wodą z innymi zwierzętami – nie tylko nam jest ciężko!